środa, 19 maja 2010

De Profundis nie dla Lovecrafta


Zacznijmy od uświadomienia sobie mitu Zewu Chtulhu. Zawsze gdy robię nabór na sesję Zewu, zgłasza się 3x tyle osób co normalnie. Z mojego punktu widzenia, jako że nie wydaje mi się, żebym prowadził sesje Zewu Chtulhu lepiej lub gorzej niż inne systemy, wydaje mi się to nieco dziwne. Nieco.

De Profundis, jest tyle "grą korespondencyjną" co Zew Chtulhu grą fabularna i obydwie z nich cierpią z tego samego powodu; w kluczowych aspektach nie są w stanie naśladować Lovecrafta, ofiarując w zamian nieco inne doświadczenia. Nie ma co się dziwić; styl Lovecrafta, który wyrósł no Poe'owskich opowiadaniach jest dosyć łatwy do naśladowania, lecz w przypadku jakiegoś odstępstwa ląduje się prosto na mieliźnie kiczu, który można by wybaczyć mistrzowi, lecz nie współgraczowi.

Obydwie gry, rzecz jasna w pozytywnym sensie, zasysają z twórczości mistrza silny bodziec, natychmiast wprowadzając uczestników w głęboką immersję (lub robiąc klimat, jak wolisz) wywołaną niczym innym, jak kluczem-stylem wykorzystywanym przez LC do pisania swoich opowiadać. Ma to swoje wady, gdyż na dłuższą metę LC (zarówno jak Edgar Alan Poe) staje się zwyczajnie nudny. Jednak Lovecraft poszedł krok dalej i uratował sytuację swojej twórczości tworząc mniej lub bardziej spójne Mity Chtulhu, które przynajmniej mnie samego pchały do dalszego eksplorowania kolejnych tomów.

>>>Powstaje pytanie, czy immersja i mity, to wszystko, czego potrzeba grze korespondencyjnej, oraz czy w ogóle są jej potrzebne?
>>>Na ile grasz w De Profundis, Zew Chtulhu a na ile w Howarda Phillipsa Lovecrafta?

2 komentarze:

  1. Myślę że ten sam problem dotyczy innych systemów, w każdym jest zagrożenie wpadnięcia w tandeciarstwo i klimat filmów klasy B. RPG ma to już w swojej istocie. Lovecraft wymaga dodatkowego wyczucia, możliwe że cały problem polega na tym że światem prezentowanym w dużej części jest świat realny - na jego tle wszelka obcość łatwo staje się gumową macką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Problemem jest to, że każdy wie jaki jest książkowy ideał i żeby oddawać to w grze potrzeba by grupy literatów, a nie zwykłych graczy. Tu wydaje mi się, że pogrzebany leży problem De Profundis, wymyślił go MG który jest doświadczony w prowadzeniu opowieści, ale dla zwykłych graczy to jest kosmos.
    Wyjściem mogłaby zmiana charakteru "opowieści", nastawienie się na opisywanie tego co się robi (czyli po prostu pisanie do siebie listów) i interpretacja zdarzeń w bardziej paranormalny sposób.

    OdpowiedzUsuń